Цэнтр беларускай культуры ў Беластоку
Po prostu z miłości. Portrety pamięci reporterów
Po prostu z miłości. Portrety pamięci reporterów
Historia
|
Biografia/Autobiografia
|
Literatura faktu
Аўтар: Anna Kondratiuk
Cena regularna
52,00 zł
Cena regularna
Cena promocyjna
52,00 zł
Cena jednostkowa
/
na
Z wliczonymi podatkami.
Zapas wyczerpany
Nie można załadować gotowości do odbioru
Мова: Białoruski
Старонак: 220
Год выдання: 2025
Месца выдання: Białystok
Вокладка: miękki
Фармат: 14x20cm
ISBN: 978-83-972232-2-6
Pod okładką znajdziecie siedem portretów podróżniczych: Kastusia Kalinouskiego, Jerzego Papiałuski, Świętej Marii (Pietruczuk), Alesia Puszkina, Jurka Gila, Nadieżdy Artymowicza i Jurija Humianiuka.
Niech żyje Białoruś!
A oto, co sam Uładzimir Niaklajeu napisał o tej książce:
„Dawno nie czytałem niczego z taką przyjemnością, jak reportaży Anny Kondraciuk, zebranych przez tygodnik „Niva” do jej nowej książki. W istocie można je zaliczyć do literatury faktu, gatunku literatury współczesnej, ponieważ w nich dziesiątki prawdziwych postaci z własnymi losami i charakterami deklarują się, dowodzą swoich i działają, z których każda na swój sposób ocenia rolę historyczną, interpretuje losy i charakter głównego bohatera: czy to poeta Gumianyuk, czy rewolucjonista Kalinowski. Co więcej, oceny te, jak to bywa w życiu, dalekie są od zbiegów okoliczności, czasami wręcz przeciwne.
Oto na przykład reportaż o Kastusiu Kalinowskim, o którym prawdę, jak twierdzi autorka reportażu (z czym się zgadzam), poznajemy nie w traktatach historycznych, lecz w literaturze artystycznej: w powieści Uładzimira Karatkiewicza „Kolczyki pod twój sierp”, w opowiadaniu Sokrata Janowicza „Srebrny jeździec” i w poemacie Arkadija Kuleszowa „Khamutius”.
W raporcie jest również informacja:
— Kochasz Kastusa?
— Tak, bardzo.
— Kim dla ciebie jest Kalinowski?
– Centralna postać związana z niepodległością Białorusi.
To jest jedna rzecz. O czym pisał Władimir Karatkiewicz w swojej powieści, albo co artysta Piotr Siergiejewicz namalował na swoim płótnie.
Ale jest jeszcze jedna sprawa.
„A po co ci ten Kalinowski?... Czy nie masz dość pisania o normalnych ludziach w tej „Niwie”? Po co miałbyś „oświecać” tego buntownika? Nie mógł znieść ducha prawosławnego. Nie ma potrzeby go gloryfikować i podkreślać. „Niech go Polacy wezmą i wychwalają”.
A gdzie autor raportu usłyszał coś takiego? W Mastowlanach. Wieś, która jest uważana za miejsce urodzenia Kalinowskiego, której mieszkańcy wspominają, jak kiedyś przyjechali do nich naukowcy z Białorusi i zaczęli rozmowę w ten sposób: „Przyjechaliśmy do was, bo u waszej wsi urodził się wielki człowiek…” – a jeden z dziadków zbył ich, mówiąc „żeby tu nie mówiono o wielkich ludziach, bo tu, w Mostawlanach, wszyscy urodzili się mali”.
Metafora lśni jak złoto! A za nią kryje się charakter. A los podąża za charakterem. Dziadek. Wsie. Ludzie.
Nie jest to prawdą w przypadku Kalinouskiego. To jest prawda o nas samych. I właśnie dlatego, że nigdzie indziej nie zostało to wyrażone, warto przeczytać tę książkę, ponieważ Anna Kondratiuk ma rzadki dar ludzki i pisarski: dostrzegania, jak złote nici życia lśnią w śmietniku codzienności.
